Mógłbym zacząć post od "Wczoraj koleżanka zapytała mnie, co zrobiłbym gdybym...", ale odpuszczę sobie fikcje literacką dla urozmaicenia tego tekstu, a postawie na pewien powszechnie znany fakt: każdy z nas zastanawiał się nad tym co zrobiłby będąc w ciele płci przeciwnej choć na jeden dzień i każdy z nas sporo dalby za takową możliwość. Mimo, że nie jestem w stanie wyzbyć się tego co mam w spodniach na rzecz cycków i rezydowania w kuchni, to zawsze mogę sobie "pogdybać".
Jakby nie patrzeć piętnaście lat skończyłem już dawno temu, zatem rozbieranie się przed lustrem i gapienie na siebie nago godzinami nie sprawiłoby mi większej frajdy niż sypianie z kobietami podczas bycia facetem. Jednakże przyznam, że gotów byłbym poświęcić kilkanaście minut, a w porywach godzinkę na to by sprawdzić "jak co u mnie działa i jak wygląda z mojej perspektywy". I jestem pewien, że zrobiłby to każda kobieta będąc facetem.
Podziwiam kobiety pod wieloma względami, zwłaszcza jeśli wszystko to tyczy się makijażu, wyboru stroju, chodzenia na szpilkach i ogólnie wyglądania jak bogini przez te kilka-kilkanaście godzin. Jest to dla mnie coś dziwnego, niepojetego i niesamowitego. Przyjmuję to wyzwanie i zamiast wciskać się w bluzę, trampki czy rozciągnięty sweter, spróbowałbym wyzbyć się wszystkiego co męskie i być po prostu kobietą! W najgorszym wypadku nie podołałbym, a zdjęcie mojego stroju, włosów i makijażu trafiłoby na wiocha.pl czy jakiś fanpage o wdzięcznym tytule "tak nie wyglądaj"
Gdy uda mi się uzyskać już wymarzony efekt wybiorę się na babskie spotkanie. Tylko ja, Kasia, Basia i nasze cycki. Z chęcią dowiem się o czym kobiety rozmawiają, gdy są tylko w damskim gronie. Przekonam się czy będziemy rozmawiać o byłym Kaśki, seksie, kuchni, obrobimy dupę Ance, a może poruszymy temat po którym będę miał traumę i awersję do kobiet. Nie wiem, zobaczymy.
Tak się składa, że będę niegrzeczną dziewczynką, na tyle niegrzeczną, że opuszczę swoją kuchnie na całą noc, zostawiając w domu tylko kota i kolekcje moich butów. Weje do klubu, pubu, baru czy innego obleganego przez chcących zaliczyć mnie mężczyzn miejsca. Siądę przy ladzie czy stoliku i będę czekać na adoratorów, przy okazji notując ich idiotyczne "teksty na podryw" i z zażenowanie w oczach odrzucając ich względy.
Sprawdzę jak długo będą stawiać mi drinki i czy uda mi się przepić całą noc za darmo.
Może nawet trafi mi się szczęście w nieszczęściu i będę miał ten zaszczyt przeżyć kobiecy okres, który choć trochę przybliży mnie do czegoś o czym marzy każdy facet, a jest to zrozumienie kobiety. Faktem jest, że okres, a raczej chęć jego posiadania, chociażby przez jeden dzień, być może jest masochistycznym zapędem, który odbierze mi całą radość z życia i pokrzyżuje powyższe plany, ale jednak skrycie wierzę w to, ze zmieniłby on mój swiatopogląd.
Jestem ciekaw czy mój plan kobiecego dnia choć trochę pokrywa się z tym co chcieliby przeżyć inni mężczyźni, mając okazje być kobietami. Jednak bardziej ciekaw jestem tego, co kobiety robiłyby będąc mężczyznami?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz