sobota, 19 grudnia 2015

Gimnazjaliści i (nie)planowanie rodziny.


Idąc czasem ulicą widuje znajomych, będących w moim wieku, prowadzących wózek czy spodziewających się dziecka, kiedy ja nie byłbym w stanie wychować pluszowego misia. Najzabawniejsze jest jednak to, że kiedy ja z nostalgią patrzę na układanie klocków, zabawy w chowanego czy zjeżdżanie na sankach i rzygam, widząc wózki, pieluszki i kolorowe dziecięce ubranka, to kolejna dziewczynka z klasy 2c, wraz ze swoim chłopakiem, który powoli przygotowuje się do gimnazjalnych testów, idą na USG.
Ja, mając te swoje lat dwadzieścia na chwilę obecną nie widzę się w roli ojca, pomijając oczywiście fakt, że nie lubię dzieci, a skupiając się na mojej obecnej sytuacji. Cóż jednak dzisiejszy post (o dziwo) nie będzie o mnie.

Pomińmy te nudną kwestie antykoncepcji, lekcji wychowania do życia w rodzinie, przechodząc do momentu w którym w życiu gimnazjalistów pojawia się tak długo oczekiwane dziecko.
Najsmutniejszy jest fakt, że dla Kasi i Marka nie jest to szok zdumienie czy załamanie, a czasem nawet ogromna radość, gdyż w ich życiu pojawia się owoc ich dwuminutowego bzykanka po dwóch miesiącach trzymania się za rękę.
Kasia i Marek bawią się zatem przednio na spacerach z wózkiem, wybierając ubranka i zabawki, których kosztów sami nie są w stanie pokryć. Albo jeszcze lepiej (moje ulubione) udostępniając swoje rodzinne zdjęcia, a to na facebooku, a to na asku i rozpisując się o tym, że jest im razem wspaniale.

Nie twierdzę, że nie, bo Kasia i Marek wstają sobie rano i idą do szkoły, gdzie wracają po godzinie 14 do domu i witają się ze swoim potomstwem, bujanym na rekach przez babcie, która niewyspana przez ciągłe wstawanie nocą do dziecka, musi lecieć do pracy i siedzieć w niej 5 godzin dłużej, gdyż musiała przesunąć godziny pracy. Pod nieobecność babci zawsze można dodać nowe zdjęcia, przekazując podprogowego piętnastoletnim rówieśniczkom, że super jest mieć w tym wieku dziecko, czy też pójść z małym na spacer. Gdy wieczorem wróci dziadek, można przekazać mu owoc dojrzałego związku i spokojnie przeliczyć napływający fejm, międzyczasie spisując z internetu lekcje z matmy. Rodzicielstwo to jednak super sprawa.

Ale o co konkretnie się rozchodzi, bo przecież wpadki zdarzają się nawet doświadczonym graczom. Nie widzę też nic złego we współżyjących ludziach w wielu lat 16, bo nie mam zwyczaju wytykania wszystkich paluchem i patrzenia na niego pod względem "kto i kiedy zaczynał"
Bardziej boli mnie fakt tego, że rodzice w tym wieku prowadzą to aktywne życie internetowe, często na portalu ask.fm i piszą to jak im dobrze, wspaniale i jak się we trójkę kochają. Przyjmują wspólnie wersje, że mały był planowany i że bardzo chcieli go mieć. A koleżanki Kasi czy inne dziewczyny w jej wieku, siedzą przed monitorami i rozmyślają o tym jak fajnie byłoby mieć dziecko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz