piątek, 12 lutego 2016

Słów kilka o noworocznych postanowieniach


Mógłbym powiedzieć, że się spóźniłem i że lepiej być późno niż wcale. Jednak tak sie składa, że jestem w idealnym miejscu i czasie, które idealnie nadaje się do podsumowania pierwszej fazy noworocznych postanowień. Jak Wam idzie?

Pod koniec grudnia świat rozdarł się na kilka części. Większość postanowiła, że dokona pewnych zmian, noworocznych cudów, z kolei inni bawili się świetnie, wyśmiewając ich i zakładając, że im się nie uda. 

Ale spokojnie, świat scalił się już w połowie stycznia, kiedy okazało się, że "od jutra" nigdy nie będzie miało miejsca, a lista "rzeczy do zrobienia w 2016" gdzieś się zapodziała. W gruncie rzeczy mamy już luty, a większość ludzi w niepamięć puściło te swoją małą, coroczną porażkę. A może jednak nie?

No, nie powiem, przyznam się również, że i ja jakieś tam plany i postanowienia miałem, i w 2016 również chciałem wdrożyć małą korektę swojego doczesnego życia. I przyznam się bez bicia, że poszło mi raczej średnio, zwłaszcza, że jednym z moich głównych założeń było aktywne działanie na blogu. Mało tego! Nie dość, że chciałem by moje posty, wpisy, notki, cokolwiek pojawiały się tu częściej, to chciałem pisać lepiej, ciekawiej, rozwijać się, a przy okazji wiedzieć ów planowany progres w statystykach bloga. Jadnak że wena, czas i wszystko inne przestały mi sprzyjać i po prostu pod koniec stycznia zauważyłem, że od dnia zmiany daty dodałem jeden post, może dwa, a wszystko za co się zabieram ląduje w niebycie zwanym postami roboczymi, zakładając, że zabieram się za cokolwiek.

Jednak spokojnie, nie jesteśmy po tu po to by się nad sobą użalać i organizować spotkanie osób które przegrały z przeznaczeniem i dowiodły, że postanowienia noworoczne się nie spełniają. Jesteśmy tu po to by wziąć się w garść, a może nawet zasadzić sobie nawzajem solidnego kopa w tyłek.
Takowego kopa dostałem, a dostałem go z zaskoczenia, zupełnie przypadkiem. A mianowicie na pewnym z portali spłynęło do mnie anonimowe pytanie o treści "Kuba, kiedy dodasz nowy post na blogu?". I o zgrozo przypomniałem sobie! Dotarło do mnie, że nie dodałem tam od bardzo dawna nic. Że jedyna strona w internecie, która jest poświęcona mej (nie)skromnej osobie, mojemu gustowni, poglądom, mojemu zdaniu i moim chorym upodobaniom, od dłuższego czasu wieje zgrozą, pustką i nudą. Dotarło też do mnie, że są ludzie, którzy samoistnie tu zaglądają, robią sobie kawę, odpalają blanta czy tam kupują chipsy i to wszystko czytają!

Dostałem kopa, pozytywnego kopa, który sprawił, że znów piszę, że jednak jestem w stanie znaleźć na to czas. Jednak pytanie brzmi: Jak tam u Was? Ile książek czy filmów ze starannie zrobionej listy macie już za sobą? Jak często biegacie? Jak zdrowo jecie? Ile razy byliście na siłowni? Jak tam Wasz nowy dom czy samochód? Wasza lepsza praca czy lepsze oceny w szkole? Jak mają się Wasze noworoczne postanowienia? Jesteście lepszymi ludźmi?

Może i nie jestem mistrzem motywowania, jednak chce przekazać Wam, że jeśli wasze noworoczne postanowienia nie potoczyły się w założonym przez Was kierunku, to nowy kurs nadać możecie im teraz. Teraz, jutro, za miesiąc. Nie w styczniu czy grudniu. Za wszystko można zabrać się "po czasie" i osiągnąć zamierzony cel. Zatem trzymam za Was kciuki obu szorstkich dłoni i liczę na to, że również dostaniecie takiego kopniak, przypływu energii, czegokolwiek... i nie koniecznie choroby wenerycznej.

Chcesz być na bieżąco z tym, co aktualnie dzieje się na moim blogu? Zachęcam Cię zatem do dołączenia do grona obserwujących czy polubienie mnie o >>tu<< na facebooku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz