sobota, 2 stycznia 2016

3 utwory z 2015 których szczerze nienawidzę.


Istnieje pewne chłopskie przysłowie, a mianowicie, że gust jest jak dupa - każdy ma swoją. Racji w tym sporo, jednakże nikt nie zabroni mi dzielić się swoim gustem oraz wypowiadać się na temat zupełnie odmiennych gustów. A jako, że jestem narcyzem i żyje w przekonaniu, że mój gust, moje zdanie i moja opinia mają jakieś znaczenie, to postanowiłem przygotować ten właśnie post.
Post, który kosztował mnie wiele bólu, gdyż jest to nic innego jak lista piosenek, których szczerze nienawidzę, których odsłuchiwanie jest bolesne i rakotwórcze i którymi byłem, bądź nadal jestem katowany przez komercyjne stacje telewizyjne i radiowe.


Jedno z kluczowych miejsc zajmuje utwór Sarsy "Naucz mnie", który wręcz został tegorocznym katem na polskich playlistach. Nie rozumiem i chyba zrozumieć nie chce fenomenu tej piosenki, tych ponad 35 milionów wyświetleń. Po prostu gdyby dany utwór był człowiekiem, to wkręciłbym mu się przez uszy do mózgu wiertarką, tak, jak on robił to mnie.



"Bądź duży" Natalii Nykiel, to chyba utwór, który z pośród wszystkich wkurwia mnie najmniej, że tak prostacko powiem. Bo bądź, co bądź tekst jest bardzo strawny i ma nieco więcej przesłania, choć chyba istotną informacją jest fakt, że Natalia nie jest jego autorką.
Jednak w życiu bywa tak, że obiad, który jesz zbyt często, dzień w dzień, to samo, nie ważne czy jest dobry, czy jak w przypadku tej piosenki, całkiem zjadliwy, to i tak, jak mielisz go po raz kolejny i kolejny i ko... staje się nudną bezkształtną i mdłą breją.



To skoro utwór Natalii był tym najmniej rakotwórczym na całej liście, to przyszła pora na piosenkę, którą darze największą pogardą i nienawiścią. 
Tak jak nie lubię zespołu Enej tak ich "Kamień z napisem Love" daje mi jeszcze więcej powodów, bym chciał zamknąć wszystkich członków w stodole i spalić. Owszem, może piosenka jest pozytywna i zespół nie gwałci analnie polskiej muzyki, a mnie wydaje się, że mógłbym się przy ich muzyce całkiem nieźle bawić... po kilku kieliszkach wódki... na weselu... a nie (swojego czasu) trzy razy dziennie, gdy odpalę tylko radio.



Pozwolę sobie podsumować ten niedługi post o znienawidzonych piosenkach już minionego roku tym, że gdybym miał trochę więcej samozaparcia i siły sięgnąłbym wgłąb swojego umysłu i znalazł co najmniej kolejne trzy piosenki, które zagościłby na tej liści. Jednak oszczędzę sobie grzebania głębiej, bo kto wie, co za potworności mógłby jeszcze znaleźć.
Mam tylko nadzieję, że rok 2016 przyniesie nam znacznie mniej popowych utworów, którymi będziemy katowani albo po prostu będziemy katowani nimi w znacznie mniejszym stopniu.

Jako, że ja podzieliłem się swoim gustem, swoją listą "piosenki które nie powinny powstać lub ich wykonawcy powinni spłonąć", to liczę na to, że wy również zechcecie stworzyć swoją i się nią ze mną podzielić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz