środa, 11 listopada 2015

Cujo Stephena Kinga. Potwór z szafy i zły pies, który nie chciał być złym psem.


"Stary Blue padł, i padł z takim fasonem,
że zadrżała ziemia w ogródku za domem,
Srebrny szpadel porwałem grób mu wykopałem
I spuściłem go tam na złotym łańcuchu,
Z każdym ogniwem wywołując jego imię w duchu:"
Do nogi, stary Blue, dobry piesku, przyjdź tu"

                                      - piosenka ludowa


Nabrałem ochoty na jakiś klasyk. Może nie koniecznie książkę, którą wszyscy już czytali i oglądali jej ekranizacje po osiem razy. Nabrałem ochoty na przeczytanie dzieła autora, któremu mógłbym zaufać i mieć gwarancje, że każde słowo, wychodzące spod jego ręki będzie kleiło się z drugim, na tyle, że trafi do mnie i odciśnie jakiś piętno. Sięgnąłem więc po Stephena Kinga.






King, w swej książce zabiera nas do roku 1980 i Castle Rock w Maine, małego miasteczka, którego mieszkańcy muszą zmierzyć się z potworem, psem-mordercą.
Bernardyn Cujo, przez zwierzęcą głupotę i instynkt, puszcza się w pogoni za królikiem, która kończy się ugryzieniem przez zarażonego wścieklizną nietoperza. Pies nie jest w stanie walczyć z chorobą, która jest przyczyną jego bólu, nienawiści i wielu innych niezrozumiałych zmian zachodzących w jago ciele. Gdy pies stopniowo poddaje się wściekliźnie małżeństwo Vica i Donny Trentonów sypie się. Gdyby wszystkiego było mało Vicowi grozi utrata pracy, a ich mały Tad regularnie nawiedzany jest przez potwora z szafy.

Jednak cały wątek nie kręci się w okół idealnej rodziny, na czele z rogatym mężem i żoną która dawała dupy niejakiemu Steveowi Kempowi, stolarzowi, artyście, który nie daje za wygraną i nie może znieść faktu, że to Donna zakończyła romans, że to ona go zostawiła i zdążyła się nim znudzić, zanim to ona znudziła się jemu. Dlatego też wysyła Vicowi anonimowy list, w którym daje do zrozumienia, że pieprzył jego żonę, po czym opuszcza miasto. Z kolei Donna, odbywa z mężem długą i nie jasną rozmowę, tyczącą się dalszych losów ich małżeństwa. Rozmowa w gruncie rzeczy kończy kończy się ogromnym znakiem zapytania, gdyż Vic wyjeżdża służbowo, by ratować firmę, zostawia syna i żonę, obiecując, że przemyśli sprawę.

Gdyby tego było mało, to losy rodziny Trentonów, wiążą się w niewłaściwym miejscu i czasie z losami Joego Cambera, jego żony Charity wraz z młodym synem Berretem i jego bernardynem Cujo. Camber prowadzi tani warsztat samochodowy na końcu drogi miejskiej numer 3, która jest wręcz końcem świata, o którym pamięta tylko listonosz i klienci Cambera, a ruch na drodze numer 3 w skali od 1 do 10, mieści się gdzieś miedzy zerem, a jedyną właśnie.
Donnie podczas nieobecności męża psuje się wóz, a że mieszka w niewielkim miasteczku, bez samochodu nie jest w stanie wybrać się na zakupy czy też odwieźć syna do przedszkola. Wsiada wiec z Tadem, który upiera się, że nie chce zostać sam w domu z opiekunką, głównie ze względu na zamieszkującą jego szafę bestie, i rusza klekoczącym wozem do warsztatu Cambera, nie informując o tym nikogo.
Gdy dociera na miejsce nie zastaje tam, żadnego z mieszkańców, gdyż Charity wraz z synem wyjeżdża do siostry. Kobieta cudem ubłagała męża pijaka, mało nie dostając pasem, o wyjazd. Mało tego biedny Joe Camber, który został w domu sam, leży  teraz rozszarpany przez własnego, chorego na wściekliznę psa, w domu równie martwego i jedynego przyjaciela.
Dlatego też nieszczęsna Trentonówna wraz z małym Tadem utyka w tym upale, w swoim żółtym pinto, które nie chce zapalić. Siedzi w samochodzie, pilnowana przez zabójczego psa, próbującego sforsować drzwi samochodu, bez możliwości ucieczki czy wezwania pomocy. Potwór z szafy małego Tada Trentona wyszedł z szafy, a teraz pragnie go zabić, tak, jak wcześniej obiecał

King w książce, bardziej niż na wprowadzeniu do niej elementu grozy czy tryskającej na lewo czy prawo kwi, choć nie twierdze, że w książce ich nie ma skupił się na morale. Książka mówi o tym, że każdy nasz lęk może wydostać się z ciemnej, zastawionej krzesłem szafy i zamknąć nas, odizolować, sprawić ból czy nawet zabić. Mówi też o tym, że choroba, jaką w tym przypadku jest wścieklizną, może pozbawić nas własnej woli, uczuć czy racjonalnego myślenia.

"Być może nie do rzeczy będzie powiedzieć, że Cujo zawsze starał się być dobrym psem. Starał się robić wszystko, o co prosili go lub czego od niego oczekiwali jego MĘŻCZYZNA, jego KOBIETA, a przede wszystkim jego CHŁOPIEC. Gdyby było trzeba, oddałby za nich życie. Nigdy nie chciał nikogo zabić. Coś upatrzyło go sobie na swoją ofiarę - być może przeznaczenie, być może ślepy los, a może tylko choroba zwana wścieklizną, wyniszczająca układ nerwowy. Świadoma wola nie miała tu nic do rzeczy."

Gdybym miał ocenić książkę za całokształt, to moje serce skradł morał, a może nie tyle morał co podprogowy przekaz, który można z tej książki wyciągnąć. W mój gust uderza też sposób, w jaki King pisze. Ogromny plus dostają nieszablonowe postacie, które możemy nienawidzić, starać się zrozumieć czy kibicować im. W książce jednak, jak w każdej innej, były aspekty, chwile, wątki, które nie podobały mi się, jak na przykład totalnie irracjonalne myślenie niektórych postaci. W gruncie rzeczy książka, opierając się tylko i wyłącznie na moim guście zasłużyła sobie na
I tak, jak mogę ją z czystym sercem polecić, tak wydaje mi się, że nie każdemu spodobałaby się i nie do wszystkich trafiłaby

"Możecie wierzyć mi,
Możecie wierzyć mi,
Możecie wierzyć mi,
Stary Blue odszedł tam, gdzie odchodzą wszystkie dobre psy."
                      
                                                    - piosenka ludowa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz