piątek, 6 listopada 2015

Internecie, proszę, zmotywuj mnie!

Mógłbym zacząć od "każdy z nas ma taki dzień, kiedy nie chce mu się wychodzić z łóżka", ale pominę te kwestię, bo tak się składa, że ja miewam ten dzień praktycznie codziennie.
Wiec czego potrzebuje taki Kuba, by wygramolić się z wyra?
Motywacji! No, pewnie. Nie ma nic lepszego niż fakt, że musisz posprzątać, odrobić lekcje, napisać referat czy chociażby wyprowadzić psa, gdy na dworze jest -100°C. Aż chce się wstawać!
Także w moim przypadku nie ma co liczyć na motywację i musiałoby się chyba palić i walić bym w weekend opuścił swe legowisko przed jedenastą, ewentualnie musiałoby mi się bardzo chcieć siku - to też prawie jak koniec świata.


Jak już o końcu świata mowa, to nie kończy on się na wstawaniu z łóżka, (o dziwo) są jeszcze bardziej twórcze i wymagające większego zużycia energii, zajęcia. Jednak okazuje się, że, by móc je systematycznie wykonywać potrzebna nam jest pewnego rodzaju motywacja - i tu dochodzimy do głównego punktu tego wpisu. W rzeczy samej mowa o motywacji, ale nie liczcie na to, że natchnę Was do działania i jutro zabierzcie się za rzeczy, których wykonywania przeważnie unikacie.

Nie twierdzę, że motywacja to niepotrzebny banał, bo ja też czasem jej szukam, niekoniecznie odnajdując. Jednak niektórzy zabierają się za nią od dupy strony, bo nie od dziś wiadomo, że
człowiek, stworzenie rozumne, lubi sobie podążać za innymi ludźmi, a czasem swój nędzny los powierzyć internetowi.
Wiec kiedy ja i Ty, wstajemy z łóżka, bo wiemy, że musimy, to gdzieś, jakiś "ktoś", pewnie wpisze w wyszukiwarkę:
"5 sposobów na wstanie z łóżka"
"jak wstać z łóżka?"
"jak znaleźć motywacje do wstania z łóżka?"

Brzmi banalnie prawda?
Pierdolisz Kuba, nikt tak nie robi...
Może i nie, ale czym różni się powyższy przykład od zawierzania swojego losu, opierania swojego życia na "motywacyjnych cytatach" z demotywatorów czy innego syfu, niosącego życiowy przekaz?
Ciężko pojąć mi, jak szczupły brzuch na tapecie telefonu, cytat pokroju "jesteś jebanym grubasem" miałby zmotywować mnie do pracy nad sobą. Bo co? Bo jak telefon przypomni mi o tym, że jestem grubą świnią, to po każdym odblokowaniu ekrany zrobię setkę przysiadów? Nie, nie zrobię. Nie rozumiem.
Skoro sami nie odnajdujemy w sobie motywacji, to google grafika nie zrobi tego za nas.
Jeśli mamy w dzienniku gołe pały, to dojdziemy do tego dopiero, gdy przeczytamy, że nauka to potęgi klucz? Stwierdzimy, że chyba jednak powinniśmy coś z tym zrobić, a potem w sieci poszukamy motywacji do nauki czy kolejnego mądrego cytatu.
Bo przecież sam fakt, że nasze oceny ssą nie jest sam w sobie motywacją.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz