poniedziałek, 26 października 2015

Kobiet nie da się zrozumieć.

Niby kobiety to dziwne i wybredne zwierzaki. Kiedy mówią "nie" mają na myśli "może", a kiedy mówią "może" mają na myśli tak. A tacy prości z pozoru w obsłudze mężczyźni piszą setki książek, gdzie jedna swą grubością dorównuje zbitce wszystkich części Harrego Pottera, a druga jest jak Potter i Władca Pierścieni razem wzięci. Mimo to z żadnej nie możemy nic sensownego na temat kobiet wyciągnąć.
Niby stereotypy skądś się biorą i prawdy w nich sporo, bo gdybym schował sto złoty pod mydłem to możliwe, że polak nie ukradłby ich, bo po mydło nie sięga. Jednak osobiście uważam, że fakt, iż kobieta nie rozumie sama siebie jest stereotypem dryfującym w łódeczce fałszu po spokojnym oceanie stereotypów.
Obserwowałem kobiety w łóżku, w kuchni, jak i w samochodzie, w lecie i zimie, a nawet w pracy, szkole, sklepie czy toalecie. I po latach obserwacji, choć do starych nie należę, jestem gotów śmiało stwierdzić:

TAK, JESTEM W STANIE ZROZUMIEĆ KOBIETĘ!


W sumie co tu do rozumienia? Każda ma w sobie pewnego rodzaju kobiece słabości i mimo, że
chciałaby móc stwierdzić, a może nie tyle stwierdzić, co przyznać się swojemu facetowi, że nie jest stereotypem kobiety, to sama sobie przeczy. Bo prawdą jest, że żadna kobieta nie lubi być taka, jak wszystkie kobiety, uporczywie zarzekając się, że "ja jestem inna", kiedy tego samego zdania jest jej sąsiadka, matka i najlepsza przyjaciółka.


Są kobiety uległe, jak i te które lubią sprawować całkowitą kontrolę. Kiedy jedna będzie przepraszał męża i dzieci za słoną zupę, to ta druga opierzy swoją rodzinę, że zupy nie zjedli. Jedne kłaniają się przed nami, drugie wciskają nas obcasem w ziemie.
Jest jednak coś co jeśli chodzi o dominację tyczy się tych pierwszych, jak i drugich.
Pewny grunt, czyli temat, pole działania, które nie koniecznie jest kuchnią, do którego nikt nie może wkroczyć nie wytarłszy wcześniej butów. Dla jednych z nich będzie to sypialnia, wiec co z tego, że w czwartek i wczoraj przyznała ci racje, a dziś przeprosiła za zupę to i tak ona decyduje w jakiej pozycji będziecie się kochać i czy zrobi ci loda. A jeśli jej pewnym gruntem będzie polityka to bez względu na to jak bardzo cię kocha, to gdy skrytykujesz jej partie, to nie zostawi na tobie suchej nitki. A może jara ją ogrodnictwo? Nie wyobrażaj sobie nawet, że pozwoli wejść twojemu psu do ogródka. Bo każda kobieta ma potrzebę bezpieczeństwa, którą nie jest męskie ramie, a coś na czym się zna, coś w czym to ona może trzymać rękę na pulsie. Coś co cię irytuje, czego jej zazdrościsz, za co podziwiają ją koleżanki.


Nie możesz wejść do łazienki, bo od dwóch godzin siedzi tam twoja siostra? Znów się spóźnicie, bo partnerka goli nogi? Że ile wydała na sukienkę? Fryzjer? Dlaczego ma więcej butów niż dni w ciągu roku?
Bo facet to nie rozumie, jak można się tak długo golić czy malować. Po co kobieta się stroi, skoro dziś nie wychodzi z domu. I na cholerę jej tyle ciuchów, kiedy jemu starczą trzy pary spodni, dwie bluzy, koszula i pięć t-shirtów. I nadal dziwi mnie fakt, że żaden nie jest w stanie dojść do wniosku, że to dlatego jego siostra ma takie branie, matka bogatego faceta, a jemu twardnieje fiut, gdy widzi swoją dziewczynę. Bo przecież mogłaby się nie malować i nie golić i chodzić w tych samych dresach, a jemu nadal by się podo... a, nie, jednak nie.


Z twojej przeglądarki znikają adresy stron pornograficznych. Twojego laptopa użył Bóg czy dziewczyna? Twój obiekt westchnień w niewyjaśniony sposób znikną ze znajomych na fejsie, a twoja dziewczyna strzeliła focha bo obejrzałeś się za inną. 
Jeśli potrafisz odwrócić sytuacje, to wiesz w czym tkwi problem. Mina zrzedła ci, gdy zobaczyłeś fap folder swojej dziewczyny, rozmowę na fejsie z fajniejszym kolesiem i to, że ma mokro w gaciach, gdy widzi obcego typa na ulicy. I już sam nie wiesz czy masz się obrazić, zrobić scenę zazdrości czy nasrać temu Maćkowi z fejsa na wycieraczkę.


Bo faceci to świnie i lenie, a kobieta dała sobie to w poić. To bez znaczenia z kim mieszkasz czy jest to twoja matka, czy dziewczyna to i tak nie ma co liczyć na cały weekend przed komputerem. Nie pozwolą ci, bo jednak trzeba powiesić gacie, które ci wyprała i zmyć talerze po obiedzie który zrobiła, bo inaczej nie da ci spokoju.


Kobiety to totalnie nie mają poczucia humoru. Obrażają się kiedy pokazujemy im gdzie są drzwi do kuchni, albo opowiadamy kolejny super zabawny szowinistyczny żart. Jejku, te baby to powinny mieć więcej dystansu. Zawsze wszystko tak do siebie biorą i zaraz przejmują się tym, że są grube, albo płaskie. Przecież to zabawne, a my faceci to potrafimy się z siebie śmiać... dopóki ktoś nie nazwie nas pedałem, albo jebanym biedakiem. Nie lubimy też gdy ktoś twierdzi, że jesteśmy słabi w łóżku, albo mamy małego fiuta, bo z tego to nie wolno się śmiać, to wcale nie jest śmieszne.


I o ironio losu dotarliśmy do końca. Bo tak jak teraz jesteśmy w pewnym stopniu w stanie zrozumieć powyższe zachowania, które są tak charakterystyczne dla kobiet, tak teraz dziwi nas fakt, że ten Kuba, co czasem nabazgroli coś na tym swoim blogu, którego i tak nikt nie czyta, zamienił się z szowinistycznej świni w "feministkę". Co się facetowi stało?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz